Strach rządził sercami milionów mieszkańców
Anglii. Dziwne zaginięcia i morderstwa wstrząsnęły mglistym krajem, który od
dawna był spokojny. Teraz ożył aby pić krew swych obywateli, która wsiąkała w
ziemię. Daleko od ludzkich oczu znajdował się mały dworek z zielonymi scianami
pokrytymi mchem i roślinami Wielki ogród przykryty kałużami wytworzonymi przez
krople deszczu prezentował się majestatycznie. Krzewy, które powinny zimować
kwitły i nadawały kolorów w ogrodzie rodziny Malfoy` ów. Uśmiechnęłam się ze
swojego okna, gdy zobaczyłam zmierzającą ciotkę. Narcyza Malfoy wychowywała
mnie odkąd moja matka została zesłana do Azkabanu. Była moją opoką i
nauczycielką, która wyszkoliła mnie na wykwalifikowaną morderczynię i idealną
kandydatkę na popleczniczkę Czarnego Pana. Rozejrzałam się po pokoju. Było to
ogromne pomieszczenie o szmaragdowych ścianach i srebrnych liniach, które
przypominały winorośle. Na samym środku
stało ogromne łoże z zielonym satynowym baldachimem, mebel był wykonany z
czarnego drewna tak jak reszta znajdujących się tu przedmiotów. Szafka nocna
była zabałaganiona księgami i różdżką, która była moją największą bronią.
Ogromna czarna szafa była pełna oryginalnych ubrań i szat a stojące obok lustro
było duże i miało czarną ozdobną ramę. Mimo, że nie chodziłam do Hogwartu, to
pomieszczenie było pełne znaków Salazara Slytherina. Uśmiechnęłam się szyderczo
i ujęłam różdżkę w dłonie. Z drzewa wiśni, 11 i pół cala a rdzeń to włos z
głowy jednorożca. Rączka była ozdobiona małymi diamencikami. Wsadziłam ją do
tylniej kieszeni czarnych dżinsów i zeszłam na dół. Hall był przestronnym pomieszczeniem
o białych niczym śnieg ścianach i zielonym dywanem. Obok drzwi stały dwa
popiersia przypominające atakującego węża.
-Witaj ciociu.
–mruknęłam
-Meggie, myślałam,
że jesteś na mieście. –odezwała się Pani Malfoy
-Nie. Za dużo
szlam. –skrzywiłam się, co wywołało na twarzy ciotki delikatny uśmiech
-W takim razie mogę
powiedzieć, Ci to teraz. Twoja matka uciekła. –odparła Narcyza
Poczułam jak moje
serce przyspiesza a na twarzy pojawia się uśmiech zadowolenia. Byłam pewna, że
oczy nagle rozbłysły.
-Nareszcie.
–syknęłam
Narcyza pokiwała
głową i zdjęła pelerynę.
-Tak, przyjdzie
wieczorem. Ministerstwo pewnie najpierw przeszuka dom.
Jak na
potwierdzenie tych słów, ktoś zapukał do ogromnych wejściowych drzwi. Oparłam
się o poręcz schodów i zmusiłam się do powstrzymania grymasu obrzydzenia, gdy
do środka wszedł szef Biura Aurorów.
-Witamy Panie
Scrimegour. –powiedziała Narcyza
-Witam, Pani
Malfoy. A cóż to za młoda dama?- zapytał, gdy jego wzrok padł na mnie
-To moja
siostrzenica. Panna Megara Lestrange. –przedstawiła mnie ciotka
-Miło poznać.
–mruknął wyciągając w moim kierunku dłoń
Musnęłam koniuszki
jego palców i natychmiast zabrałam rękę. Widziałam na jego twarzy obrzydzenie i
pogardę wobec mojej osoby, a raczej nazwiska i osób, które mnie spłodziły.
Ruszyłam za meżczyzną i ciotką do salonu, gdzie usiadłam w szmaragdowym fotelu.
Salon była największym pomieszczeniem w Malfoy Manor. Jasnobrązowa podłoga
odbijała się lekko od puchowego zielonego dywaniu, który był przetykany
srebrnymi nićmi. Nad pięknym kominkiem, w którym trzaskały czerwone płomienie,
wisiał portret rodziny Malfoy. Lucjusz Malfoy mój wujek i szanowany pracownik
Ministerstwa a także sługa Czarnego Pana miał długie platynowe włosy i
haczykowaty nos a jego szare oczy patrzyły chłodno na mnie. Był zawsze dostojny
i zimny. To on nauczył mnie nienawiści do szlam i im podobnych. Obok niego
stała moja ciotka Narcyza, tylko troszkę młodsza. Jej brązowe włosy opadały na
bladą twarz i brązowe oczy, które patrzyły tylko odrobinkę cieplej niż jej
męża. Przed nimi stał mój kuzyn i ich jedyny syn Dracon. Był małą kopią swojego
ojca. Krótkie platynowe włosy były ulizane niewyobrażalną ilością żelu aby
bardziej eksponować szlachecką twarz młodego Malfoya. Szare oczy patrzyły na gości a na twarzy
dziedzica widniał dumny uśmiech. Przeniosłam wzrok na Scrimeogura, która
siedział a kanapie i popijał właśnie herbatę z jednej z filiżanek. Zapamiętać
aby ja później zniszczyć albo podrzucić Drew.
-Jak pewnie pani
słyszała, Pani siostra uciekła z Azkabanu razem ze swoim szwagrem i mężem. -Odezwał
się w końcu meżczyzna
-To może ich
złapiecie?- warknęłam szyderczo
-Chcielibyśmy
sprawdzić, czy nie zatrzymali się tutaj. –ciągnął szef Biura Aurorów udając, że
nie słyszał mojej uwagi
-Ma nas Pan za
śmierciożerców?- zapytałam unosząc wyżej brwi
Speszył się i
spuścił wzrok. Uśmiechnęłam się zjadliwie i spojrzałam na ciotkę.
-Nie skąd, To tylko
procedury.- powiedział
-W takim
razie,proszę. Mam tylko nadzieję, ze nic ie ucierpi. –mruknęła ciotka Cyzia
Czarodziej wstał i
ruszył po dworku a gapowata skrzatka za nim. Gdy meżczyzna znajdował się w
odpowiedniej odległości zwróciłam się do ciotki.
-ON im pomógł?-
zapytałam
-Tak ale na razie
milcz. Wszyscy oskarżą o to Blacka.
Owy Black był moim
wujkiem. Nigdy go nie poznałam, wiedziałam jednak, że został Gryfonem i
nienawidził Czarnego Pana. Później został osadzony w więzieniu za czyn, którego
nigdy nie popełnił a dwa lata temu uciekł. Nie interesował mnie, już sam fakt,
że był Gryfonem mnie obrzydzał a co dopiero przyjaźń ze szlamą. Założyłam nogę
na nogę i zobaczyłam jak pracownik Ministertswa wraca.
-Znalazł Pan coś?-
zapytałam złośliwie
-Nie. Przepraszam
za najście Pani Malfoy. –mruknał
-Do widzenia.
–odparła ciotka Narcyza i odprowadziła czarodzieja do drzwi
Założyłam ręce na
piersi i uśmiechnęłam się.
-Tępy gumochłon.
–zadrwiłam
-Przygotuj się.
Twoja matka powinna tu być za trzy godziny. –zapiszczała Cyzia
Wywróciłam oczami.
Cieszyła się bardzie niż ja, cóż możliwe, że byłam bardziej dojrzała od tej
wiedźmy.
Słońce zachodziło i toczyło ostatni bój z
mrokiem, który pragnął zająć jego teren. Gdy w końcu słońce zniknęło za horyzontem
a na niebie zalśniły pierwsze gwiazdy poczułam, że żyję. Uwielbiałam noce, mrok
otaczał cały swiat swoimi ramionami a jego palce delikatnie muskały moje serce.
Stanęłam przed lustrem i uważnie się sobie przyjrzałam. Byłam wysoką dziewczyną
o szczupłej budowie ciała. Miałam skórę bladą jak śnieg i czarne włosy, które
opadały na gładkie czoło. Moje oczy przypominały dwa węgle i były otoczone
kaskadą czarnych rzęs. Zdecydowałam się na czarne rurki, które eksponowały
szczupłe nogi i botki na wysokim obciasie, które sprytnie je wydłużały. Na
ramiona narzuciłam białą koszulę z długim rękawem a włosy zostawiłam
rozpuszczone. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi zeszłam powoli po schodach. Mój
oddech nieświadomie przyspieszył, tak jak moje serce, które teraz tłukło się o
moje żebra jakby chciało je połamać. Stanęłam na ostatnim stopniu tuż obok
Lucjusza i Drew. Drew była córką Alecto, która również tkwiła w Azkabanie. Była
pulchną dziewczyną o rudych włosach przez co przypominała mi zdrajców krwi,
Weasley` ów. Nie lubiłyśmy się i gdyby nie zakazy, zabiłabym ją w pierwszej
kolejności. Założyłam ręce na piersi i czekałam aż ciotka wpuści gości. Do środka
weszły trzy postacie odziane w czarne szaty z kapturami, które zasłaniały ich
twarze. Pierwsza była niewątpliwie kobietą o bladej skórze przypominającej
cienki materiał naciągnięty na czaszce.
Czarne włosy były poskręcane w małe loczki i potargane. Małe czarne
oczka zasłonięte rzęsami i opadającymi na nie powiekami. Kobieta uśmiechnęła
się ukazując rząd zepsutych zębów.
-Bellatriks.
–westchnęła ciotka Narcyza i objęła Panią Lestrange
-Witaj, Cyziu.
–powiedziała piskliwie moja matka
Przyjrzałam się
reszcie uciekinierów. Pozostała dwójka była płcie męskiej o posiadali krótkie
czarne włosy. Ich oczy spoczęły na mnie a na twarze wypłynęły uśmiechy. Od razu
rozpoznałam swojego ojca Rufolfa i wuja Rabastana. Na moje usta wypłynął
uśmiech, gdy ojciec podszedł do mnie i mocno objął.
-Urosłaś od naszego
ostatniego spotkania. –powiedział ochryple ojciec
-Starałam się.
–odparłam
Moja matka w końcu
oderwała się od ciotki Narcyzy i spojrzała na mnie. Na jej twarzy pojawił się
wyraz dumy.
-Megara.
–westchnęła obejmując mnie
-Witaj matko.-
odparłam
Ciotka Narcyza
odprowadziła gości do salonu a ja spojrzałam na wuja Lucjusza.
-Gdzie będą spać?-
zapytałam
-W pokojach
gościnnych. Nie musisz się o to martwić.- odparł ruszając do salonu
Kłamstwo, powinnam
się martwić o życie.
Szkoda, że takie małe literki... Jednak już spodobała mi się postać Megary. Rzeczywiście jest bardzo podobna do Belli. Juz nie mogę się doczekać na jej dalsze losy.
OdpowiedzUsuńMadzia
Pierwszy raz widzę blog, który będzie opisywał historię Charliego Weasley` a. Jest to dla mnie coś nowego dlatego często będę tu zaglądać. Radzę też powiekszyć litery aby lepiej się czytało.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy widzę postać córki Bellatriks, które spełnia moje oczekiwania. Nie jest milutka i potulna a wredna i stanowcza. CZekam na drugi rozdział...
OdpowiedzUsuńMilena
ciekawe ja bardzo lubię charliego weasleya będę u zaglądać
OdpowiedzUsuńMasz duże pole do popidu, muszę przyznać. Ale fajnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Że Bella ma mieć córkę? Niezłe, niezłe. Życzę weny. I zapraszam na http://zakazana-milosc-a-jednak-szczesliwa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGosia
Pierwszy blog z Charliem W. Pierwszy raz zetknęłam się z córką Belli co jest dużym plusem. Będę wpadać to pewne :) Możesz mnie informować o nowościach na www.vatitum-lumina.blogspot.com? Z góry dziękuję i dodaję do linków :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Witam, tutaj Chesire z Wyimaginowana-grafika.blogspot.com . Oczywiście wykonam zamówienie, tylko prosiłabym o cierpliwość - razem z szabloniarkami staramy się dopasować jeden styl, co może być z lekka czasochłonne. Postaram się jednak dodać szablon tak szybko jak to jest tylko możliwe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Oczywiście i dziękuję, że podjęłaś się tego zadania. Poczekam na szablon tak długo ile będzie trzeba.
Usuń