piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 1 "Powrót rodziny"


Strach rządził sercami milionów mieszkańców Anglii. Dziwne zaginięcia i morderstwa wstrząsnęły mglistym krajem, który od dawna był spokojny. Teraz ożył aby pić krew swych obywateli, która wsiąkała w ziemię. Daleko od ludzkich oczu znajdował się mały dworek z zielonymi scianami pokrytymi mchem i roślinami Wielki ogród przykryty kałużami wytworzonymi przez krople deszczu prezentował się majestatycznie. Krzewy, które powinny zimować kwitły i nadawały kolorów w ogrodzie rodziny Malfoy` ów. Uśmiechnęłam się ze swojego okna, gdy zobaczyłam zmierzającą ciotkę. Narcyza Malfoy wychowywała mnie odkąd moja matka została zesłana do Azkabanu. Była moją opoką i nauczycielką, która wyszkoliła mnie na wykwalifikowaną morderczynię i idealną kandydatkę na popleczniczkę Czarnego Pana. Rozejrzałam się po pokoju. Było to ogromne pomieszczenie o szmaragdowych ścianach i srebrnych liniach, które przypominały winorośle.  Na samym środku stało ogromne łoże z zielonym satynowym baldachimem, mebel był wykonany z czarnego drewna tak jak reszta znajdujących się tu przedmiotów. Szafka nocna była zabałaganiona księgami i różdżką, która była moją największą bronią. Ogromna czarna szafa była pełna oryginalnych ubrań i szat a stojące obok lustro było duże i miało czarną ozdobną ramę. Mimo, że nie chodziłam do Hogwartu, to pomieszczenie było pełne znaków Salazara Slytherina. Uśmiechnęłam się szyderczo i ujęłam różdżkę w dłonie. Z drzewa wiśni, 11 i pół cala a rdzeń to włos z głowy jednorożca. Rączka była ozdobiona małymi diamencikami. Wsadziłam ją do tylniej kieszeni czarnych dżinsów i zeszłam na dół. Hall był przestronnym pomieszczeniem o białych niczym śnieg ścianach i zielonym dywanem. Obok drzwi stały dwa popiersia przypominające atakującego węża.

-Witaj ciociu. –mruknęłam

-Meggie, myślałam, że jesteś na mieście. –odezwała się Pani Malfoy

-Nie. Za dużo szlam. –skrzywiłam się, co wywołało na twarzy ciotki delikatny uśmiech

-W takim razie mogę powiedzieć, Ci to teraz. Twoja matka uciekła. –odparła Narcyza

Poczułam jak moje serce przyspiesza a na twarzy pojawia się uśmiech zadowolenia. Byłam pewna, że oczy nagle rozbłysły.

-Nareszcie. –syknęłam

Narcyza pokiwała głową i zdjęła pelerynę.

-Tak, przyjdzie wieczorem. Ministerstwo pewnie najpierw przeszuka dom.

Jak na potwierdzenie tych słów, ktoś zapukał do ogromnych wejściowych drzwi. Oparłam się o poręcz schodów i zmusiłam się do powstrzymania grymasu obrzydzenia, gdy do środka wszedł szef Biura Aurorów.

-Witamy Panie Scrimegour. –powiedziała Narcyza

-Witam, Pani Malfoy. A cóż to za młoda dama?- zapytał, gdy jego wzrok padł na mnie

-To moja siostrzenica. Panna Megara Lestrange. –przedstawiła mnie ciotka

-Miło poznać. –mruknął wyciągając w moim kierunku dłoń

Musnęłam koniuszki jego palców i natychmiast zabrałam rękę. Widziałam na jego twarzy obrzydzenie i pogardę wobec mojej osoby, a raczej nazwiska i osób, które mnie spłodziły. Ruszyłam za meżczyzną i ciotką do salonu, gdzie usiadłam w szmaragdowym fotelu. Salon była największym pomieszczeniem w Malfoy Manor. Jasnobrązowa podłoga odbijała się lekko od puchowego zielonego dywaniu, który był przetykany srebrnymi nićmi. Nad pięknym kominkiem, w którym trzaskały czerwone płomienie, wisiał portret rodziny Malfoy. Lucjusz Malfoy mój wujek i szanowany pracownik Ministerstwa a także sługa Czarnego Pana miał długie platynowe włosy i haczykowaty nos a jego szare oczy patrzyły chłodno na mnie. Był zawsze dostojny i zimny. To on nauczył mnie nienawiści do szlam i im podobnych. Obok niego stała moja ciotka Narcyza, tylko troszkę młodsza. Jej brązowe włosy opadały na bladą twarz i brązowe oczy, które patrzyły tylko odrobinkę cieplej niż jej męża. Przed nimi stał mój kuzyn i ich jedyny syn Dracon. Był małą kopią swojego ojca. Krótkie platynowe włosy były ulizane niewyobrażalną ilością żelu aby bardziej eksponować szlachecką twarz młodego Malfoya.  Szare oczy patrzyły na gości a na twarzy dziedzica widniał dumny uśmiech. Przeniosłam wzrok na Scrimeogura, która siedział a kanapie i popijał właśnie herbatę z jednej z filiżanek. Zapamiętać aby ja później zniszczyć albo podrzucić Drew.

-Jak pewnie pani słyszała, Pani siostra uciekła z Azkabanu razem ze swoim szwagrem i mężem. -Odezwał się w końcu meżczyzna

-To może ich złapiecie?- warknęłam szyderczo

-Chcielibyśmy sprawdzić, czy nie zatrzymali się tutaj. –ciągnął szef Biura Aurorów udając, że nie słyszał mojej uwagi

-Ma nas Pan za śmierciożerców?- zapytałam unosząc wyżej brwi

Speszył się i spuścił wzrok. Uśmiechnęłam się zjadliwie i spojrzałam na ciotkę.

-Nie skąd, To tylko procedury.- powiedział

-W takim razie,proszę. Mam tylko nadzieję, ze nic ie ucierpi. –mruknęła ciotka Cyzia

Czarodziej wstał i ruszył po dworku a gapowata skrzatka za nim. Gdy meżczyzna znajdował się w odpowiedniej odległości zwróciłam się do ciotki.

-ON im pomógł?- zapytałam

-Tak ale na razie milcz. Wszyscy oskarżą o to Blacka.

Owy Black był moim wujkiem. Nigdy go nie poznałam, wiedziałam jednak, że został Gryfonem i nienawidził Czarnego Pana. Później został osadzony w więzieniu za czyn, którego nigdy nie popełnił a dwa lata temu uciekł. Nie interesował mnie, już sam fakt, że był Gryfonem mnie obrzydzał a co dopiero przyjaźń ze szlamą. Założyłam nogę na nogę i zobaczyłam jak pracownik Ministertswa wraca.

-Znalazł Pan coś?- zapytałam złośliwie

-Nie. Przepraszam za najście Pani Malfoy. –mruknał

-Do widzenia. –odparła ciotka Narcyza i odprowadziła czarodzieja do drzwi

Założyłam ręce na piersi i uśmiechnęłam się.

-Tępy gumochłon. –zadrwiłam

-Przygotuj się. Twoja matka powinna tu być za trzy godziny. –zapiszczała Cyzia

Wywróciłam oczami. Cieszyła się bardzie niż ja, cóż możliwe, że byłam bardziej dojrzała od tej wiedźmy.





            Słońce zachodziło i toczyło ostatni bój z mrokiem, który pragnął zająć jego teren. Gdy w końcu słońce zniknęło za horyzontem a na niebie zalśniły pierwsze gwiazdy poczułam, że żyję. Uwielbiałam noce, mrok otaczał cały swiat swoimi ramionami a jego palce delikatnie muskały moje serce. Stanęłam przed lustrem i uważnie się sobie przyjrzałam. Byłam wysoką dziewczyną o szczupłej budowie ciała. Miałam skórę bladą jak śnieg i czarne włosy, które opadały na gładkie czoło. Moje oczy przypominały dwa węgle i były otoczone kaskadą czarnych rzęs. Zdecydowałam się na czarne rurki, które eksponowały szczupłe nogi i botki na wysokim obciasie, które sprytnie je wydłużały. Na ramiona narzuciłam białą koszulę z długim rękawem a włosy zostawiłam rozpuszczone. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi zeszłam powoli po schodach. Mój oddech nieświadomie przyspieszył, tak jak moje serce, które teraz tłukło się o moje żebra jakby chciało je połamać. Stanęłam na ostatnim stopniu tuż obok Lucjusza i Drew. Drew była córką Alecto, która również tkwiła w Azkabanie. Była pulchną dziewczyną o rudych włosach przez co przypominała mi zdrajców krwi, Weasley` ów. Nie lubiłyśmy się i gdyby nie zakazy, zabiłabym ją w pierwszej kolejności. Założyłam ręce na piersi i czekałam aż ciotka wpuści gości. Do środka weszły trzy postacie odziane w czarne szaty z kapturami, które zasłaniały ich twarze. Pierwsza była niewątpliwie kobietą o bladej skórze przypominającej cienki materiał naciągnięty na czaszce.  Czarne włosy były poskręcane w małe loczki i potargane. Małe czarne oczka zasłonięte rzęsami i opadającymi na nie powiekami. Kobieta uśmiechnęła się ukazując rząd zepsutych zębów.

-Bellatriks. –westchnęła ciotka Narcyza i objęła Panią Lestrange

-Witaj, Cyziu. –powiedziała piskliwie moja matka

Przyjrzałam się reszcie uciekinierów. Pozostała dwójka była płcie męskiej o posiadali krótkie czarne włosy. Ich oczy spoczęły na mnie a na twarze wypłynęły uśmiechy. Od razu rozpoznałam swojego ojca Rufolfa i wuja Rabastana. Na moje usta wypłynął uśmiech, gdy ojciec podszedł do mnie i mocno objął.

-Urosłaś od naszego ostatniego spotkania. –powiedział ochryple ojciec

-Starałam się. –odparłam

Moja matka w końcu oderwała się od ciotki Narcyzy i spojrzała na mnie. Na jej twarzy pojawił się wyraz dumy.

-Megara. –westchnęła obejmując mnie

-Witaj matko.- odparłam

Ciotka Narcyza odprowadziła gości do salonu a ja spojrzałam na wuja Lucjusza.

-Gdzie będą spać?- zapytałam

-W pokojach gościnnych. Nie musisz się o to martwić.- odparł ruszając do salonu

Kłamstwo, powinnam się martwić o życie.

8 komentarzy:

  1. Szkoda, że takie małe literki... Jednak już spodobała mi się postać Megary. Rzeczywiście jest bardzo podobna do Belli. Juz nie mogę się doczekać na jej dalsze losy.

    Madzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz widzę blog, który będzie opisywał historię Charliego Weasley` a. Jest to dla mnie coś nowego dlatego często będę tu zaglądać. Radzę też powiekszyć litery aby lepiej się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz pierwszy widzę postać córki Bellatriks, które spełnia moje oczekiwania. Nie jest milutka i potulna a wredna i stanowcza. CZekam na drugi rozdział...

    Milena

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe ja bardzo lubię charliego weasleya będę u zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz duże pole do popidu, muszę przyznać. Ale fajnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Że Bella ma mieć córkę? Niezłe, niezłe. Życzę weny. I zapraszam na http://zakazana-milosc-a-jednak-szczesliwa.blogspot.com/

    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy blog z Charliem W. Pierwszy raz zetknęłam się z córką Belli co jest dużym plusem. Będę wpadać to pewne :) Możesz mnie informować o nowościach na www.vatitum-lumina.blogspot.com? Z góry dziękuję i dodaję do linków :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, tutaj Chesire z Wyimaginowana-grafika.blogspot.com . Oczywiście wykonam zamówienie, tylko prosiłabym o cierpliwość - razem z szabloniarkami staramy się dopasować jeden styl, co może być z lekka czasochłonne. Postaram się jednak dodać szablon tak szybko jak to jest tylko możliwe :)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście i dziękuję, że podjęłaś się tego zadania. Poczekam na szablon tak długo ile będzie trzeba.

      Usuń